Nazywam się Marcin Andrzejewski i jestem certyfikowanym psychoterapeutą dorosłych i młodzieży. Psychoterapia poznawczo-behawioralna to moja pasja, którą zgłębiam i w której rozwijam się od dłuższego już czasu. Wynika to z wielkiej skuteczności metody, potwierdzonej wieloma badaniami klinicznymi. Więcej…
Polityka Prywatności znajdziesz tutaj
Prawa autorskie © 2017 Marcin Andrzejewski
Wchodząc do gabinetu psychoterapeutycznego wielu spodziewa się przeżyć transcendentalną podróż wgłąb siebie. Podróż ta pokierowana ma zostać przez terapeutę, który stosując sztuczki z pogranicza magii i nauki otworzy wszelkie zakamarki umysłu. Wielu się rozczaruje.
Terapeuta poznawczo-behawioralny to nie Chuck Norris, a sama terapia to nie kosmiczna odyseja. Nie istnieje mentalny kop z półobrotu, który oświeci nas i z dnia na dzień rozwiąże nasze problemy. Terapeuta jest specjalistą posiadającym wiedzę, którą chce przekazać swojemu klientowi. Dzięki niej ten ma zacząć lepiej kierować swoim życiem i powoli zmieniać je w stronę, którą świadomie obierze. Oczywiście istnieją pytania klucze, po zadaniu których zapala się żarówka nad głową. Jednak sam proces terapeutyczny to systematyczna, świadoma i uporządkowana praca nad sobą.
Czemu nie jesteśmy w stanie tej pracy wykonać samodzielnie? Odpowiedź jest dość prosta. Często nie posiadamy wiedzy, jak funkcjonują procesy poznawcze oraz związana z nimi sfera emocjonalna człowieka. Nie posiadamy jej, dlatego że nikt nam jej nie przekazał. Taty nie było w domu, mama za bardzo nie chciała rozmawiać o problemach, a na lekcjach wychowania w szkole najczęściej mówiło się o tym, że nie wolno przeklinać i palić papierosów. Dodatkowo esencją naszych problemów jest to, że nie mamy do nich dystansu emocjonalnego. Bez niego nie jesteśmy w stanie spojrzeć na problem racjonalnie i znaleźć drogi wyjścia. Terapeuta ten dystans posiada. Posiada także wiedzę oraz doświadczenie zawodowe i chętnie się nimi podzieli. Dlatego jest w stanie pomóc, nie rozwiązać problem za kogoś. Nie oznacza to, że swoich trosk nie ma. Znam terapeutów z problemami emocjonalnymi równie dużymi, co ich klientów. Szewc bez butów chodzi?
Słowem podsumowania: nie chcę obdzierać terapii z wyjątkowości. Jest ona znaczącym i wspaniałym przeżyciem w życiu człowieka. Jednak odnoszę wrażenie, że wielu ludzi myśli, że terapia to podróż przed Śródziemie, a terapeuta to Gandalf Szary. Powoduje to spory lęk i dyskomfort. Lęk tak duży, że odwlekamy wizytę i staramy się uciec od problemu. A ucieczką problemów nie rozwiążemy.
2 thoughts on “Terapeuta to nie Chuck Norris”
Czasami dobry terapeuta jest jak drogowskaz, który nie radzi, nie ocenia, ale objaśnia co się kryje za danymi stronami. To dzięki jego wiedzy można w sobie wypracować swój własny GPS wolny od przekonań, które często zniekształcają nam mapę. Dzięki, panie Marcinie i do zobaczenia za tydzień 😉
Myślę, że trafiła Pani w punkt, Pani Alicjo. Drogowskaz drogowskazem, ale podróż odbywa się o własnych siłach :). I tutaj gratuluję determinacji i odwagi 🙂
Dziękuję, pozdrawiam i do zobaczenia
Marcin Andrzejewski
Najnowsze wpisy
Komentarze
Archiwum
Kategorie